Spitsbergen 2009

Wyprawa rekonesansowo-fotograficzna

W akcji udział wzięli:

Mateusz Moskalik - twórca projektu Foto-Arktyka

oraz

Piotr Opacian

Podziękowania dla Instytutu Geofizyki i zimowników 2009/2010 ze stacji w Hornsundzie za życzliwość i pomoc.

Spitsbergen to dawna nazwa archipelagu, którego oficjalną nazwą jest obecnie Svalbard. Nazwa ta została nadana przez Norwegię, która zgodnie z Traktatem Spitsbergeńskim podpisanym w roku 1920 stała się jego właścicielem. Na mocy traktatu państwa-sygnatariusze mają równe prawo do korzystania z zasobów naturalnych archipelagu i prowadzenia na jego terenie badań naukowych. Polska zaznacza swoją obecność na Svalbardzie na polu naukowym i eksploracyjnym. Od 1958 prowadzone są w Hornsundzie regularne badania naukowe, a od 1978 Polska Stacja Polarna w Hornsundzie ma nieprzerwanie grupę zimującą.

Wraz z pierwszą grupą polarników w 1958 przybyła do Hornsundu ekipa alpinistów z Andrzejem Zawadą na czele. Dokonała ona szeregu pierwszych wejść na najtrudniejsze szczyty w okolicy. Innym nietuzinkowym przedsięwzięciem było opłynięcie Spitsbergenu na łodziach bezpokładowych pod kierownictwem doświadczonego taternika profesora Ryszarda Wiktora Schramma. Wyczyn ten rozpoczął się w roku 1980, przerwany przez stan wojenny dokończony został w roku 1983. Najbardziej znanymi polarnikami ostatnich lat są: Wojtek Moskal i Marek Kamiński.

Działaliśmy na lądzie i na morzu; na lodzie i pod lodem, od połowy sierpnia do końca września.

Stolica Svalbardu - Longyearbyen gdzie mieści się siedziba gubernatora:

Polska Stacja Polarna w Hornsundzie w trakcie zamieci śnieżnej:

Wewnątrz jednej z chat traperskich na Spitsbergenie - Hyttevika:

I na zewnątrz "malowana światłem":

W chacie tej zatrzymał nas na dwa dni silny, porywisty sztorm. Schronieni wewnątrz obserwowaliśmy szalejący na zewnątrz wiatr. Chata uginała się i stękała pod jego uderzeniami. W pewnym momencie wyjątkowo silny poryw podniósł ważący 100 kilogramów zodiakowski bombard obciażony pięćdziesiątkilogramowym silnikiem i dwoma dużymi bakami z benzyną, zerwał oryginalny uchwyt cumowniczy i przeniósł bombarda w powietrzu około 40 metrów. Na szczęście ponton został na lądzie i nie ucierpiał przy upadku a w silniku rozbita została tylko górna pokrywa.

Krajobraz po bitwie:

Zapraszam do obejrzenia zdjęć:

w akcji - część zdjęć wykonana została przez Mateusza Moskalika

krajobraz

zwierzęta