• click for english version
  • Zatoka Botnicka 2014

    Dokończenie rozpoczętego w 2011 projektu opłynięcia Zatoki Botnickiej

    Szczegóły wyprawy

    Opłynięcie północnej części Zatoki Botnickiej. Pomysł rodził się stopniowo. Kiedy opływałem południową część Zatoki Botnickiej nie planowałem opłynięcia jej części północnej. Miał to być sprawdzian przed poważniejszą wyprawą. Część północna stała się ponownie sprawdzianem, tym razem mojego ramienia po poważnej kontuzji.

    Mapka trasy

    Start z miejscowości Ratan na północ od Umea i Vastra/Ostra Kvarken. Przejście na stronę fińską przez cieśniny Vastra i Ostra Kvarken do wyspy Bjorko. Dalej na północ wzdłuż wybrzeża fińskiego. Gdzie było to możliwe z dala od lądu stałego; "skacząc" z wyspy na wyspę. Północne obrzeże Zatoki Botnickiej jest bogate w wyspy, szczególnie już po stronie szwedzkiej. Są to wyspy, w odróżnieniu od strony fińskiej, dzikie, z dziewiczą przyrodą; bez wszechobecnych wzdłuż fińskiego wybrzeża "domków letniskowych". Wyspa, która zrobiła na mnie szczególne wrażenie, to Hindersoharun St. Spacerując po niej ma się wrażenie, że właśnie co ustapił lądolód i roślinność dopiero wkracza na pozostawiony przez niego rumosz skalny. Dalej na południe wzdłuż wybrzeża szwedzkiego, powracając do Ratan.

    Nocleg na Sorgadden przed przejściem Ostra Kvarken:

    Po przejściu Ostra Kvarken na wyspie Bjorko:

    Polecam szczególnie wyspy na północnym krańcu Zatoki Botnickiej po stronie szwedzkiej. Są przepiękne. Polecam również wybrzeże po stronie szwedzkiej na całej długości z wyjątkiem około 60-70km dookoła Skelleftea. Zlokalizowane tam wielkie zakłady metalurgiczne skutecznie niszczą piękno przyrody i niestety czuć je na odległość do 20-30km. Wybrzeże po stronie szwedzkiej zbudowane jest głównie z granitów. Pomiędzy olbrzymimi skałami znajdują się małe naturalne piaszczyste lub żwirkowe plaże. Tworzy to urokliwy krajobraz. Fińska strona wybrzeża niestety mi się nie podobała. Tam gdzie znajdują się ciekawe ciągi wysp, są one czasami wręcz "oblepione" domkami. Na północy wody stają się bardzo płytkie. W odległości 2-3km od brzegu można wysiąść z kajaka i rozprostować kości. Jeśli dno jest piaszczyste bez głazów narzutowych to jeszcze nie tak źle, jednak częściej dno "zawalone" jest głazami i nie można się zbliżyć do brzegu, który jest płaski, nieciekawy, również "zawalony" głazami. Wygląda to trochę jak kamienne śmietnisko. Najgorsze pod tym względem są okolice wybrzeża na wysokości wyspy Hailuoto.

    Wybrzeże fińskie na północy - bardzo niefotogeniczne - aż telefon odmówił posłuszeństwa (muszę przeprosić za jakość zdjęcia, ale warto zobrazować co miałem na myśli pisząc o bardzo nieciekawym odcinku wybrzeża):

    I dla kontrastu szwedzka strona na północy:

    I ciut dalej na południe:

    Liczby

    Przepłynięty dystans - 872km

    Czas - 18 dni

    Średnia dzienna - 48,5km

    Najdłuższy dystans dzienny - 60km

    Najkrótszy dystans dzienny - 30km

    Ucieczka przed burzą - oj powiało. Morze w ciągu zaledwie kilku minut zmieniło się w szalejącą furię:

    Po fińskiej stronie z braku możliwości przybicia do brzegu musiałem skorzystać dwukrotnie z przygotowanego przez "gospodarza" podejścia. Tu suszę się po ulewie. Pogoda była tak jak w Polsce słoneczna i upalna, ale regularnie budowały się cumulonimbusy i dochodziło do gwałtownych burz z porywistymi szkwałami:

    Sprzęt

    Kajak Sea Lion firmy:

    www.aquariusport.com

    Sea Lion to kajak nie tak duży jak Sea Dimension, a z założenia, poza wodą słodką, miałem być w 100% samowystarczalny. Sea Lion to również kajak bez steru tylko ze skegiem i płaskim dnem. Daje mu to duże możliwości manewrowania i wspaniale sprawdza się w "zabawie" na dużych falach, ale niekoniecznie na długich trasach ze zmiennym, "szarpiącym"/bez wyraźnego rytmu falowaniem bocznym. Dlatego też miałem poważne wątpliwości czy sprawdzi się w warunkach wyprawowych. Z czystym sumieniem mogę po powrocie powiedzieć, że się sprawdził. Jest lekki i zwrotny i choć przy szczególnie "złośliwym" falowaniu i mniejszej szybkości skeg zaczyna nie dawać rady w rekompensowaniu ostrzenia na wiatr i trzeba wiosłować tak, by jedno pióro wiosła było dalej od osi kajaka niż drugie, to Sea Lion stał się moim ulubionym kajakiem.

    Wytrzymałość materiałów, zarówno skorupy jak i akcesoriów: siedzenie, podnóżki, olinowanie itp. oceniam jako bardzo dobre. Mam tu raczej z czym porównywać, bo nie jest to moja pierwsza czy druga wyprawa. Na uwagę zasługuje wygodne siedzenie, choc muszę dodać, że je sobie "zcustomizowałem" - ciaśniejsze oparcie i wyłożenie boków pianką. Pierwszy raz na dłuższej wyprawie nie miałem kłopotu ze sprzętem pływającym, czytaj: niczego nie musiałem naprawiać.

    Wiosło podstawowe: niestety (co wcale nie znaczy, że to jest złe wiosło) Galasport Klasik z piórami z laminatu i drążkiem węglowo-kewlarowym. Niestety ponieważ mój ulubiony lendalowski Kinetik pękł podczas treningu na kilka dni przed wyjazdem, a Galasport nie jest z założenia wiosłem morskim. Nie było jednak tak źle, skłaniam się w stronę wiosłowania high-angle, choć szczerze mówiąc podczas długich godzin wiosłowania zmieniam styl, to i tak lepiej mi do tego pasuje wiosło high angle. Pióro Galasport Klasik, mimo to, że lubię duże pióra, okazało się dla mnie na tak długiej trasie trochę za duże - tego się przed wyjazdem obawiałem, ale nie było już czasu na zdobycie innego, które by mi odpowiadało.

    Składane wiosło zapasowe: Egalis/Boreal Swell, aluminium i fibrylon.

    Zachód słońca wypadał na od 23:00 do po 24:00 w zależności od szerokości geograficznej i daty. Słońce nie dawało spać już między 4:00 a 5:00:

    Sprawy związane z bezpieczeństwem, nawigacją, prognozami pogody itp. patrz podsumowanie z południowej części Zatoki Botnickiej 2011. Całą elektronikę, wraz z panelem słonecznym zabezpieczałem umieszczając sprzęt w etui firmy Overboard. Dzięki temu nie miałem z elektroniką żadnego problemu. Do etui dodawałem woreczki z silica gel - zdecydowanie zwiększa komfort użytkowania - etui nie zaparowywuje od wewnątrz i nie utrudnia odczytu wskazań np. urządzenia gps.

    Łączny dystans przepłynięty dookoła Zatoki Botnickiej to: 2020km - po dodaniu wyszła niesamowicie specyficzna liczba!!! Część północna okazała się znacznie krótsza - o 276km od południowej. Ja szacowałem ją przed wypłynięciem na około 900km.

    Tym razem bez galerii zdjęć. Zdjęcia wykonywałem telefonem komórkowym w celach dokumentacyjnych.